You are currently viewing #19 „Jestem taka nieinstagramowa…”. Czy da się (i trzeba) polubić social media?

#19 „Jestem taka nieinstagramowa…”. Czy da się (i trzeba) polubić social media?

Posłuchaj podkastu na..

Dobry pomysł to jedno. Dobre wykonanie - drugie, ale dobre dotarcie z tym do odpowiednich osób - trzecie i być może w dzisiejszych czasach najważniejsze.

Co, jeżeli z tym Ci najbardziej „pod górkę”, ponieważ… Ty po prostu nie lubisz social media. Nie wiesz, o czym masz postować, nie przychodzi Ci to naturalnie, za każdym razem, gdy trzeba coś opublikować, tak naprawdę się do tego przymuszasz.

Albo jeszcze gorzej – w ogóle tego nie robisz: coś Cię blokuje, mimo że wiesz, że bez tego się nie obędzie.

  • Czy da się polubić postowanie w social media?
  • Czy są sposoby, by ułatwić sobie to zadanie?
  • Czy aby koniecznie to Instagram musi być dla Ciebie platformą pierwszego wyboru?

Na te i na inne pytania odpowiem, pokazując Ci moją własną historię… polubienia się z Instagramem. Skoro i mnie, mocno „nieinstagramowej” się udało – to i Tobie również, jeśli tylko spróbujesz!

A co jeżeli już działasz, wydawałoby się – w zgodzie z tym, o czym opowiadam w dzisiejszym odcinku, a jednak – to się wydaje nie wystarczać?

  • Czujesz, że Twoje konto tymczasowo „zamarło”? Albo nigdy nie rozwijało się w tempie, które by Cię zadowalało?
  • Większa liczba obserwujących Cię osób równa się dla Ciebie większemu autorytetowi w branży?
  • Masz dość czekania i „małych kroków” – to po prostu idzie za wolno?

 

Wersja w formie artykułu do przeczytania

Zdania, które słyszę najczęściej, kiedy rozmawiam z moimi klientami, dotyczą budowania obecności w internecie. Brzmią one: 

„Ja jestem taka nieinstagramowa” 

albo 

„Nie lubię się z social mediami” 

albo 

„Najchętniej w ogóle komuś bym to oddała”. 

Co tutaj jest oczywiście paradoksem, bo ta osoba dopiero zaczyna i tak naprawdę brak jej funduszy na oddelegowanie czegoś, co – powiedzmy sobie szczerze – zajmuje nieco czasu, zwłaszcza na początku. Tymczasem dobry pomysł to jedno, dobre wykonanie tego pomysłu to drugie, a następnie pokazanie tego światu i dotarcie do odbiorców, przyszłych klientów z tym pomysłem i wykonaniem to trzecie. Wiele osób uważa, że to punkt numer trzy jest tutaj najważniejszy.

Co z tego, że masz super pomysł, uda ci się ten pomysł nawet wdrożyć w życie, rzeczywiście coś stworzysz świetnego, pięknego, ale tak naprawdę nikt się o tym nie dowie, bo to nadal siedzi w twojej przysłowiowej szufladzie? Spójrz na social media z drugiej strony. To spojrzenie proponuję w tym właśnie artykule. Spójrz na to, że dzięki internetowi, dzięki mediom społecznościowym masz obecnie dostęp do odbiorców na całym świecie. To jest nasze największe dobrodziejstwo, że tak naprawdę jest mnóstwo rzeczy, które możesz dzięki social mediom robić zupełnie za darmo. Nie musisz płacić ani złotówki, żeby do tych klientów docierać. Oczywiście – są osoby, które płacą, i to sporo, które inwestują w ten sposób. Jeżeli Ty tak nie chcesz, nie musisz. Możesz w stu procentach opierać się na działaniach organicznych, czyli bezpłatnych. 

Social media jako dobrodziejstwo, a nie jako przykry obowiązek? Jeżeli jesteś w stanie zmienić swoje podejście do tego właśnie tematu, czytaj dalej. Z wielką chęcią przedstawię ci tę drugą stronę i spróbuję pomóc ci zmienić myślenie na ten temat, tak aby postowanie stało się przyjemnością albo przynajmniej przestało być przykrym obowiązkiem.

Cofnijmy się do nie aż tak zamierzchłych czasów, kiedy social media nie były jeszcze tak rozpowszechnione. Powiedzmy, że masz w sobie taką ochotę, żeby wyjść do ludzi z tym, co chcesz oferować. Chcesz im to pokazać, chcesz może coś na tym zarobić. Jakie miałeś możliwości te, powiedzmy, 15–20 lat temu? Tak naprawdę wszelkiego rodzaju na przykład rękodzieło mogło być sprzedawane na jarmarkach, w sklepikach dla turystów. Często było tak, że po prostu chcąc utrzymać się z takich rzeczy, trzeba było się przeprowadzić do odpowiednich miejscowości albo jeździć po całym kraju i się wystawiać na różnego rodzaju targach. Jeżeli ktoś chciał oferować usługi, jakieś korepetycje, to musiał szukać możliwości takiego zarobku na portalach z ogłoszeniami, na których trudno było się wyróżnić, na których trudno było w jakiś sposób udowodnić, że należy się dana kwota za to, czym się zajmujemy, że zasługujemy na dobre zarobki. Korepetycje to było coś, co nie przynosiło aż takich zysków, chyba że ktoś miał mógł się pochwalić profesurą, to rzeczywiście te ceny mogły rosnąć znacząco. Sprzedaż plików cyfrowych praktycznie wtedy nie istniała.

Jeżeli ktoś chciał tworzyć, projektować coś dla innych, to najczęściej musiał dostać propozycję od jakiegoś czasopisma lub wydawnictwa, które by opublikowało jego książkę. Tyle że nie było z tego wielkiego zarobku. Tutaj taka ciekawostka: jeżeli zdecydujesz się wydawać coś przez wydawnictwo, to dla autora zysk z takiej sprzedaży to jest parę złotych na sprzedanym egzemplarzu. Jest to bardziej kwestia zbudowania sobie autorytetu, że się jest autorem książki, niż realnego zarobku. 

Dawniej, jeżeli ktoś by chciał sprzedawać pojedyncze projekty, instrukcje, mogły być one drukowane domowym sposobem – domową drukarką – i sprzedawane w sklepikach, które oferują też materiały do wykonywania danej rzeczy. Na przykład wzory na druty były w ten sposób sprzedawane w pasmanteriach. Od strony klienta było tak, że jeżeli chciał czegoś fajnego się nauczyć, to mógł sobie kupić gazetkę. Ale w gazetce wzory były z góry narzucone, niekoniecznie ciekawe, często – jak to się mówi – babcine. Wybór nie był na pewno bardzo duży.

Dopiero ostatnimi czasy rękodzieło zostało bardziej docenione – właśnie dzięki indywidualnym twórcom, którzy mogli przekazywać nowe, kreatywne wzory oraz instrukcje za pomocą różnych mediów, w tym social mediów. Mogli budować własne marki, mogli docierać bezpośrednio do odbiorców, bez konieczności ponoszenia znacznych kosztów czy stawiania czoła większym problemom. Nie musieli mieć kontaktów ani znać kogoś w wydawnictwie. I tak jest właściwie do dziś, że tak naprawdę każda osoba, która ma fajne pomysły i potrafi przekazywać wiedzę, może zacząć zarabiać, tworząc takie rzeczy. A do pierwszej transakcji wystarczą bezpłatne social media.

Marka artystyczna, czyli ktoś, kto ma fajne pomysły i produkty, może założyć konto na Instagramie, gdzie może zaprezentować swoje prace. Jeżeli to się spodoba, jeżeli dana osoba ma fajny, unikalny styl, to tak naprawdę od razu może zacząć sprzedawać gotowe rzeczy, instrukcje czy nawet minikursy. Osoba, która umie angażująco przekazywać wiedzę na dowolny temat, już nie musi pozostawać anonimowa i z powodu braku oficjalnego wykształcenia typu profesura brać za to najmniejszych stawek. Może sobie wyrobić markę – właśnie znowu dzięki social mediom. Ciekawie prowadzone konto na Instagramie, na przykład ze wskazówkami na dany temat, już powoduje, że ta osoba jest dużo bardziej wiarygodna, a popyt na jej usługi jest znacznie wyższy niż w przypadku usług profesjonalistów, znanych firm czy dużych firm, które są tak naprawdę anonimowe i nie gwarantują takiej jakości.Te firmy często działają w bardziej tradycyjny sposób, tworząc staromodne produkty i usługi. 

W przeciwieństwie do nich indywidualni twórcy są w stanie szybko się dostosować i na bieżąco reagować na zmiany, co jest istotne w dzisiejszej dynamicznej rzeczywistości. Social media umożliwiają organizowanie kursów, warsztatów, umieszczanie online lekcji czy tworzenie webinarów i docieranie do właściwych osób całkowicie za darmo. Wszystkie narzędzia, o których tutaj mówię, pozwalają zorganizować swój pierwszy warsztat online. Wszystko to można zrobić całkowicie za darmo za pomocą właśnie mediów społecznościowych. Oczywiście z czasem, kiedy twoja marka robi się bardziej profesjonalna, możesz dodatkowo stworzyć własną stronę internetową i inwestować w płatne reklamy, natomiast to jest tylko i wyłącznie twój wybór, że chcesz się dalej rozwijać. 

Żeby zacząć, wcale nie potrzebujesz płacić. Ja cały pierwszy rok prowadziłam moją markę w social mediach zupełnie bez żadnych płatności. Dopiero po roku założyłam pierwszą stronę WWW, za co notabene zapłaciłam jakieś 50 zł za cały pierwszy rok, bo to też nie są ogromne opłaty. I dopiero po półtora roku zainwestowałam w pierwsze płatne reklamy, które w rzeczywistości były inwestycją, a nie kosztem. Czyli znów coś, co mi się po prostu opłaciło, bo dzięki temu dotarłam do jeszcze większej ilości świetnych osób, moich przyszłych klientów.

Tak więc pierwsza rzecz, o którą cię dzisiaj proszę: pomyśl o tym, że można poczuć wdzięczność za to, że mamy tę możliwość, że mamy social media, że nie musimy za nie płacić. Że jeżeli chcemy, to dotrzemy do tych klientów, dotrzemy do odbiorców, mamy tę złotą trójcę, żeby się nam udało: dobry pomysł, dobre wykonanie i dobre przedstawienie, dobre dotarcie do odbiorców. Tego nic nie zmieni. No chyba że wierzysz w to, że pewnego dnia natrafisz na mecenasa sztuki, który, powiedzmy, w jakiś sposób cię wypromuje. Oczywiście pewnie są nadal takie przypadki, ale to trochę tak jak wierzenie w loterię.

Jeśli chcesz rzeczywiście działać online, jeżeli chcesz rzeczywiście docierać do tych osób… zarabiać na tym, co robisz – no to bez tego elementu pokazywania się w sieci się nie obędzie. To zawsze działa w dwie strony. Skoro to jest takie łatwe, takie fajne, takie bezpłatne w tym wypadku, no to też inne osoby będą chciały się w ten sposób pokazywać. Konkurencja w naturalny sposób wzrasta. I tak naprawdę to jedynie powoduje, że możesz mieć takie odczucie, że to jest po prostu trudne, że to zajmuje dużo czasu, że nie ma takiego odbioru, jak by się chciało. Ale jeżeli będziesz to robić właściwie, w twój własny, ciekawy sposób, zgodnie z twoją energią, to również tutaj jesteś w stanie się po prostu przebić i dotrzeć do tych właściwych osób, którym to, co robisz, będzie się podobało.

Budowanie własnej marki, również tej opartej na pasji, to jest zawsze takie znajdowanie złotego środka. Czyli nie tylko nasz własny pomysł tutaj się liczy, nie tylko nasze wykonanie, ale też wychodzenie naprzeciwko tym odbiorcom, żeby dowiedzieć się, co ich interesuje, dowiedzieć się, w jaki sposób możemy tworzyć wartościowe dla nich materiały, przedstawiać im atrakcyjne posty, tak żeby im się to po prostu podobało. Mówię o tym niejeden raz w moich materiałach, więc jeżeli pierwszy raz czytasz mój wpis, zapraszam cię serdecznie do przeczytania, odsłuchania, obejrzenia pozostałych materiałów, bo za ich pomocą pokazuję właśnie, jak to zrobić, jak się wyróżniać, jak sprawić, że to po prostu będzie fajna marka.

Druga kwestia jest taka, czy do promocji twojej marki potrzebny jest konkretnie Instagram. Bo oczywiście jeżeli masz markę artystyczną, to automatyczną myślą może być: „No Instagram. Instagram jest najbardziej artystyczną platformą, tam najlepiej prezentuje się zdjęcia, więc jeżeli mam coś ładnego do pokazania, to jak najbardziej Instagram będzie moim pierwszym wyborem”. A tu okazuje się, że dla wielu marek, również tych artystycznych, to wcale nie Instagram jest platformą, na której mają największe powodzenie. W przypadku marek artystycznych taką częstą alternatywą, która działa jeszcze lepiej, jest Facebook.

Najprostszą rzeczą, którą możesz zrobić, żeby się przekonać, jak to będzie u ciebie, jest rozpoczęcie postowania tu i tu. Mogą być nawet te same materiały. Są też aplikacje, które pozwalają postować od razu tu i tu. Ja sama z takich korzystam. To na przykład chociażby wbudowana aplikacja Facebooka i Instagrama – Meta Business Suite. I tam jest właśnie taka opcja „opublikuj tu i tu”. I może się okazać, że wbrew pozorom twoi odbiorcy częściej odwiedzają Facebooka. Dlaczego Facebook? Myślę, że nieco łatwiej jest czasami nawiązać kontakt na Facebooku z tymi odbiorcami, chociażby dlatego, że na Facebooku możesz tworzyć wydarzenia, możesz tworzyć takie bardziej rozbudowane live’y, różne spotkania.

Na Facebooku mamy grupy, które są teraz bardzo często odwiedzane przez miłośników danego hobby, danej dyscypliny, na których naprawdę dużo się dzieje. Grupy często stanowią świetne źródło autopromocji, bo po prostu można w takiej grupie często (zawsze oczywiście sprawdzaj w regulaminie) opublikować bezpośrednio post z jakiejś strony, który ściąga bezpośrednio osoby zainteresowane tym, czym się zajmujesz. Jak obserwuję parę takich znajomych marek, to wcale mnie już nie dziwi, że często mają dokładnie dwa razy więcej odbiorców na Facebooku niż na Instagramie. 

Przykład mojej własnej marki, która jest artystyczna i sprzedaję w jej ramach projekty różnych zabawek na szydełko: na Facebooku mam ponad 5000 obserwujących, podczas gdy na Instagramie ponad 1000, więc naprawdę jest ogromna różnica. Bywało tak, że coś wrzuciłam tu i tu – i na Facebooku było ponad 100 polubień, podczas gdy na Instagramie było dosłownie kilka. Ten algorytm konkretnie działa na moją korzyść właśnie na Facebooku i szkoda by było po prostu, żeby to ominąć, nie publikując tam wcale.

Jeżeli masz markę artystyczną, markę opartą na pasji, i masz zamiar prowadzić jakieś kursy, wydarzenia, webinary, koniecznie załóż sobie również konto na Facebooku Regularnie publikuj treści właśnie tam. Wcale nie musi ci to zajmować więcej czasu. W momencie kiedy połączysz oba konta, możesz nawet bezpośrednio postować tu i tu – jednym kliknięciem, zwłaszcza że na Facebooku jest fajna opcja, że osoby, które coś skomentują, mogą skomentować zdjęciem, na przykład pokazującym, jak coś im udało się zrobić. Można też do komentarzy wklejać linki na Facebooku, które bezpośrednio mogą przekierowywać na stronę danego wydarzenia, czy później już, jeżeli masz sklep, na przykład do twojego sklepu. Można też właśnie te wydarzenia tworzyć, a one również mogą być promowane bezpośrednio przez Facebook. Można tworzyć własne grupy, na których można zorganizować nawet płatny kurs.

Inne fajne sposoby na social media to własny YouTube, własny blog. To są mniej wybierane opcje, ale przez to też konkurencja jest dużo mniejsza. Mimo że zajmuje więcej czasu przygotowywanie materiałów na nie, to tak jak mówię, moim zdaniem, jeżeli podejdziesz do tego właściwie, dużo łatwiej jest się wybić, przebić, pokazać swoją markę. Niemniej jednak konto na Instagramie jako wizytówkę w każdym z tych przypadków warto mieć. Warto zadbać o to, żeby mieć ładną miniaturę, żeby mieć tam dobrze uzupełnione bio, kilka, kilkanaście przyciągających, spójnych postów, na przykład takich przedstawiających twoją markę, opisujących to, czym się zajmujesz, kim jesteś. 

Profil na Instagramie był i będzie dla wielu osób jedną z najlepszych wizytówek dla własnej marki. Często właśnie ten twój instagramowy profil zostanie wyszukany, jeżeli ktoś po prostu spotka się z twoją marką gdzieś na jakiejś grupie, na jakimś forum, ktoś cię poleci, to pierwsze kroki właśnie będą skierowane na Instagram lub Facebooka. Natomiast ten profil na Instagramie rzeczywiście można bardzo ładnie przygotować.

No dobra, ale jak polubić Instagram czy w ogóle social media? Tak jak mówiłam, jeżeli ktoś działa już jakiś czas i mówi, że Instagrama po prostu nie lubi, najczęściej kryje się za tym jedna z poniższych rzeczy.

Pierwsza sprawa: ta osoba nie do końca wie, czym się właściwie zajmuje. Czyli są tu jakieś problemy z niszą, jest kilka rzeczy, które tę osobę interesują i nie potrafi ona jeszcze dokładnie zdefiniować celów, być może jest w fazie testowania różnych obszarów. Dopiero się zastanawia, co najbardziej jej w duszy gra.

Druga sprawa: to, co robi, nie jest spójne. Czasami nawet jest dość chaotyczne. Kwestia kolorów, spójności graficznej, wyboru jednego tematu w obrębie swojej niszy – na przykład jeśli zajmuje się malarstwem, powinna się skupić jedynie na krajobrazach i unikać mieszania ich z portretami czy innymi motywami lub technikami.

I wreszcie, trzecia sprawa to brak pełnego zrozumienia, kim dokładnie jest jej grupa docelowa. Nigdy się nie zastanawiała, co lubią jej odbiorcy, dlaczego mieliby obserwować jej konto, jakie korzyści mogą uzyskać przez zakup produktów lub zamówienie usług czy też jakie problemy mogą z jej pomocą rozwiązać.

Można przeprowadzić kontrolny test i zastanowić się, po co ktoś miałby obserwować twój profil. Czy wiesz po co? Jeżeli nie znasz odpowiedzi, nie dziw się, że inni też nie widzą sensu w obserwowaniu twojego konta. Dlatego tak ważne jest zastanowienie się, co konkretnego może dostarczyć kontakt z twoją marką osobom, które do ciebie przychodzą. Jeżeli nie wiesz, co oferujesz, to trudno oczekiwać, że inni to zrozumieją. Jeśli masz jasno określoną grupę docelową, działasz w ramach wspólnych z nią wartości i na podobnej energii, łatwiej ci będzie się wybić i zainteresować właściwych ludzi.

Twoja marka nie jest i nie powinna być dla każdego. To wąska grupa osób podobnych do ciebie, z konkretnymi potrzebami i pragnieniami. Jeśli działasz jako marka jednoosobowa, zawsze kieruj się w stronę tej wąskiej grupy, zamiast próbować się przypodobać każdemu. Działaj dla konkretnych ludzi, którzy mogą identyfikować się z twoimi doświadczeniami i potrzebami.

Jakie to będą osoby? Zastanów się. Często to po prostu osoby podobne do ciebie sprzed pięciu czy dziesięciu lat. Do takich osób będziesz chciał trafiać ze swoimi komunikatami w mediach społecznościowych. To będzie prawie jak grono fajnych koleżanek i kolegów, z którymi czułbyś się swobodnie w jednym pokoju i chętnie rozprawiał na tematy, które oferujesz, o których piszesz. Takie osoby będą miały szeroko otwarte oczy na twoje publikacje, będą śledziły je z zainteresowaniem, bo chciałyby się dowiedzieć więcej, bo autentycznie się interesują tym, co oferujesz. Do takich osób chcesz się zgłaszać.

Zastanów się, jakie materiały, jakie rzeczy te osoby by zainteresowały, i po prostu to rób. Twórz na ten temat. Poczucie, że ktoś czeka na to, co publikujesz, to jedno z najfajniejszych uczuć podczas rozwijania własnej marki. Uwierz mi, jako istoty społeczne jesteśmy zawsze zainteresowani tym, co mówią o nas inni ludzie. To tak zwane społeczne lustro, czyli to, co ludzie mówią o nas i jak reagują pozytywnie na to, co tworzymy, jest dla nas bardzo ważne.

Żeby to ułatwić, musisz zadbać, aby wszystko ładnie wyglądało, było spójne, utrzymywało pewne kolory, określony styl i typ informacji. Aby stanowiło jedną konkretną całość. Na przykład ktoś, kto chce opowiedzieć o twojej marce, powinien móc powiedzieć, że ta marka oferuje coś fajnego, np. wnoszącego spokój, pewność czy motywację w jakichś sytuacjach, coś, co przynosi korzyści i po prostu dobrze wygląda.

Im więcej wartości dajesz innym osobom, tym chętniej one cię zaobserwują, będą komentować, lajkować to, co robisz. Im bardziej jesteś nastawiony na odbiorcę, tym lepiej dla ciebie i twojej marki, a cały proces stanie się kilkakrotnie przyjemniejszy przede wszystkim dla ciebie. Poczujesz nagle ten flow, poczujesz tę wspólną energię i przygotowanie kolejnego posta, wrzucenie kolejnego zdjęcia będzie dawało ci zupełnie inny rodzaj uczuć, mam nadzieję, że dużo bardziej pozytywnych.

Moja opinia jest taka: widzę rychły koniec marek, które pozostają w izolacji od swoich odbiorców, bo mają postawę twórcy geniusza na piedestale, podczas gdy reszta, czyli odbiorcy, łaskawie przyjmują jego twórcze dary. To już tak nie działa w dzisiejszych czasach. Mamy bardzo dużo kreatywnych osób, niekoniecznie takich artystów emanujących talentem i dopasowujących do niego całe swoje życie. To często ludzie tacy jak ty i ja, którzy po prostu mają talent do czegoś, mają trochę czasu i chcą się tym podzielić z innymi. Takich twórców jest bardzo wielu. Dzięki temu odbiorcy mają wybór, i to, czy wybiorą twoją markę, zależy od tego, czy będą się mogli z tobą utożsamić, czy będą widzieć w tobie kogoś, kto rozumie ich potrzeby.

Ludzie mają wybór. Pragną kontaktu z innymi, lubią być rozumiani i patrzeć na rzeczy, które są przygotowane z myślą i troską o nich, o ich potrzeby, o ich zainteresowania. Chcą, żeby ktoś brał pod uwagę ich oczekiwania, żeby to, co jest oferowane, po prostu im się podobało. Co to znaczy „więcej człowieka w marce”? Niekoniecznie znaczy to, że ciebie jako osoby. Nie musisz wcale się pokazywać, publikować faktów z życia. Oczywiście jeśli to czujesz, to super. To może być wyróżnikiem twojej marki, że ta marka opiera się trochę na tobie jako osobie. Ale nie jest to konieczne. Wcale nie musisz organizować co jakiś czas live’ów czy wyzwań. To zależy tylko od ciebie, ile siebie chcesz w tym pokazać.

Ta obecność człowieka w marce oznacza, że na przykład będziesz zwracać uwagę na potrzeby, pragnienia i problemy swoich odbiorców. Że będziesz obserwować trendy, jakie obecnie panują, bo jednak nie sposób ich zignorować; będziesz dopasowywać do tych trendów własną wizję, szukać złotego środka w tym wszystkim. Możesz to też robić poprzez angażowanie ludzi, pytanie ich o zdanie, poprzez zadawanie pytań po każdym poście. Na przykład na końcu wpisu możesz zapytać: „Jakie jest twoje zdanie na ten temat? Chętnie poznam twoją opinię”.

Dodatkowo możesz wprowadzać elementy interakcji z marką. Przykładowo, ogłosić konkurs na nazwę nowego produktu czy projektu; publikować zdjęcia przesłane przez klientów, oczywiście za ich zgodą; możesz pokazywać proces twórczy, kulisy powstawania różnych rzeczy czy zdjęcia swojego miejsca pracy. Takie rzeczy ludzi bardzo interesują, zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Ludzie uwielbiają widzieć, że za marką stoi żywy człowiek, że to, co marka wnosi, nie jest bezosobowe. Taka autentyczność buduje zaufanie. Czujesz tę różnicę?

Rozumiem, że na początku publikowanie może sprawiać trudności. Oswojenie się z tym procesem to kwestia czasu. Nawet jeśli jeszcze nie masz gotowej oferty, warto pisać ciekawe posty. Podchodź do tego, jakbyś miał już 10 tysięcy obserwujących, prezentuj się profesjonalnie i atrakcyjnie. Nie musisz publikować codziennie; lepiej rzadziej, ale z większym rozmachem. Pamiętaj, że jakość jest ważniejsza niż ilość. Postuj regularnie, choćby dwa razy w tygodniu, i rób to w sposób interesujący. W ten sposób stopniowo wejdzie ci to w nawyk, a proces tworzenia posta będzie sprawiał coraz większą przyjemność.

Wiem, że na początku to jest trudne. Bo z samym publikowaniemu trzeba się oswoić. To nie jest tak, że to przychodzi naturalnie i już od pierwszego czy drugiego posta wiadomo, co i jak, i czuje się, że to jest takie super. Myślę, że nikt tak nie ma. Myślę, że to przychodzi z czasem. Zawsze się śmieję, że to jest takie rozpostowanie się na samym początku. Dlatego radzę z tym zacząć jak najszybciej. Nawet jeżeli jeszcze nie masz żadnej oferty, już pisz jakieś ciekawe posty, żeby po prostu się w to wdrożyć, wyrobić sobie taki nawyk. Czasem nie wiadomo nawet, co napisać w pierwszym poście. Tu podpowiedź: możesz dać swoje zdjęcie i napisać, czym się zajmujesz. 

Na początku – wiadomo, nikt nie lajkuje, mało jest tych serduszek, często jedyne serduszka i pierwsze komentarze pochodzą od rodziny. Uważam, że warto zachęcać najbliższych właśnie do tego, żeby nas trochę wspierali tymi komentarzami na początku. Żeby nas dopingowali. I to naprawdę psychologicznie pomaga. Każdy przez to przechodzi na samym początku, po prostu robi swoje, a potem to już po prostu wchodzi w nawyk i robi się to coraz lepiej.

Przyjrzyj się temu, zastanów się nad tym. Jeżeli trzeba, przeczytaj moje wskazówki jeszcze raz. Poszukaj szczegółowych wpisów lub odcinków na tematy, o których wspomniałam w tym wpisie. Na pewno znajdziesz coś na temat grupy docelowej, na pewno coś znajdziesz na temat niszy. Ja podrzucę moje propozycje materiałów na końcu tego wpisu.

Pozostała nam jeszcze jedna kwestia: co jeżeli już działasz dłuższy czas i robisz te wszystkie rzeczy, które tutaj opisałam, ale nadal nie widzisz zadowalających efektów? Twoje konto stoi w miejscu, dołączają pojedyncze osoby. Co wtedy? Jeżeli jesteś w takiej sytuacji, to zapraszam cię na szkolenie poświęcone temu tematowi. Szkolenie pod tytułem „5 rzeczy, które sprawią, że twoje konto nareszcie ruszy z miejsca”. Chodzi oczywiście o Instagram. Natomiast te wskazówki odnoszą się również w bardzo dużym zakresie do konta na Facebooku. Szkolenie na żywo odbyło się 6 czerwca 2023 roku, a teraz jest dostępne w wersji nagrania pod tym Iinkiem: https://drogitworcy.pl/szkolenie-instagram/, więc jak najbardziej możesz z niego skorzystać.

Podczas tego szkolenia, które przygotowaliśmy wspólnie z agencją marketingową Emerald Media, przedstawiamy pięć kroków, które można zrobić, żeby konto rzeczywiście ruszyło z miejsca. Żeby przybyło ci więcej obserwatorów, żeby byli to obserwatorzy wartościowi, tacy, którzy rzeczywiście mają potencjał stać się klientami. Czyli nie dowiesz się na tym szkoleniu, jak sztucznie pompować konto, jak sobie kupić followersów i jak to zrobić najbezpieczniej, żeby na przykład Instagram cię nie zablokował przy tej szemranej akcji. Chodzi tutaj oczywiście tylko o sprawdzone sposoby, takie naturalne, dzięki którym jesteś w stanie docierać do większej liczby osób i dzięki którym te osoby zostają na dłużej, a nie tylko cię odwiedzają i za chwilę znikają.

Myślę, że taka podstawowa wiedza jest dla tych, którym leży na sercu, żeby rzeczywiście ich konto dobrze działało. Tak jak mówię, nie po to, żeby zostać światowej sławy influencerem, tylko po to, żeby budować sobie bazę klientów, żeby budować sobie autorytet w danej dziedzinie, ale w taki naturalny, nienachalny sposób.