Podkast biznesowy dla przedsiębiorczych kobiet: Ja i mój biznes online, odcinek #8
Posłuchaj podkastu na..
Mimo chęci rozwoju, mimo marzeń o tym, by zajmować się w życiu tym, co się lubi najbardziej, wiele osób ma obawy. Czy sobie poradzi, czy znajdą na to czas i energię.
Osoba prowadząca swoją własną działalność ma nieco inne życie niż ktoś zatrudniony na etacie. Może bardziej elastycznie kontrolować czas pracy, decydować, co konkretnie chce robić…
Ale i tak jak dla mnie największą różnicą jest to, że przy pracy na swoim nie ma przewidywalności sprzedaży. Są znaczne górki, ale są i konkretne doły. Jeżeli prowadzisz firmę już jakiś czas – rok, dwa lata – potrafisz określić złote miesiące oraz te, w których mało co się dzieje.
Czymkolwiek się zajmujesz, znajdujesz się w jednej z trzech faz w swojej działalności:
Faza intensywnej sprzedaży: kiedy to sprzedaż „zadziewa się sama”, klienci sami Cię odnajdują, a włączenie reklam powoduje podwójne korzyści. Zapewne i Ty wtedy pracujesz na najwyższych obrotach, nie masz siły myśleć o niczym innym, niż sprawy bieżące.
Faza odpoczynku – czy pamiętasz o niej? Część osób w ogóle nie bierze jej pod uwagę. A przecież po intensywnej sprzedaży nie ma to jak dzień, dwa, tydzień czy dwa tygodnie na „przewietrzenie głowy”, wyrzucenie myśli. W jaki sposób Ty najbardziej lubisz odpoczywać?
Faza rozwoju – jeżeli udało Ci się odpocząć, a faza intensywnej sprzedaży jeszcze nie nadeszła, gratulacje – masz czas na to, by pomyśleć o rozwoju swojej marki. O tym, co zmienić, co dodać, co ująć. Taki czas może bezpośrednio wpłynąć na to, jak Twoja firma będzie wyglądać za jakiś czas, czy uda Ci się zrealizować swoje zawodowe marzenia.
Zacznij od stworzenia Mapy. Od Mapy ciepła w Twoim kalendarzu. Kiedy są dla Ciebie okresy gorące? A kiedy odpoczniesz i dasz sobie czas na rozwój?
Jeżeli mogę coś podpowiedzieć – wykorzystaj początek roku na przemyślenie, co dalej. To taki magiczny okres, kiedy różne myśli o przyszłości same pojawiają się w naszych głowach. Szkoda by było tego nie wykorzystać.
Ten odcinek w formie "do poczytania":
Wywodzę się ze środowiska, w którym wierzono, że o ile:
- nie masz rodziców przedsiębiorców
- nie masz jakiegoś genialnego pomysłu,
- albo po prostu nie jesteś z tych osób, które lubią ryzykować,
to raczej nie założysz własnej firmy. No chyba że masz akurat taki zawód bardziej freelancerski, na przykład grafik czy stylista fryzur. Oczywiście nawet w tych zawodach możesz po prostu zostać zatrudniony w jakimś większym biurze czy salonie.
Moje życie, przedsiębiorczej kobiety, też nie jest standardowe. W jakiś sposób wierzyłam zawsze, że po studiach znajdę konkretną pracę i w ten sposób już będę pracować aż do emerytury. Może nie w tej samej firmie, ale że jednak będę kontynuować jedną karierę. Jako że sama pracowałam w dużej firmie przez ponad 10 lat, jestem w stanie śmiało porównać, jak wygląda życie przedsiębiorcy, a jak osoby zatrudnionej.
Gdy ludzie pytają mnie, jaka jest największa różnica, jeśli chodzi o te dwa zarobkowe stany, to przychodzą mi oczywiście na myśl różne rzeczy. Mogłabym tutaj powiedzieć, że przede wszystkim mogę pracować tak, jak chcę, tak, jak sobie sama wymyślę, kiedy chcę. Nikomu nie muszę się spowiadać, choć nadal mam zobowiązania, tym razem wobec moich bezpośrednich klientów.
Ale tak naprawdę najważniejsza zmiana, którą odczuwam i którą myślę, że odczuwają wszyscy przedsiębiorcy, którzy kiedyś mieli do czynienia z pracą u kogoś, to brak ciągłości zarobków. I to zarówno w jedną, jak i w drugą stronę. Są złote miesiące, kiedy wszystko samo się sprzedaje. Następnie przychodzą inne miesiące, kiedy wyrównują się te górki. Staranie się, żeby osiągnąć jakieś przewidywalne dochody miesięczne, jeśli nie masz pracy polegającej na konkretnej ilości zleceń, które przyjmujesz, jest przeważnie z góry skazane na porażkę i może być tylko źródłem stresów.
Myślę, że u ciebie może być podobnie, czyli czasami widzisz wzloty w danym okresie. Niektóre marki mogą odnotowywać takie szczyty w grudniu, jeżeli oferują produkty odpowiednie na prezenty. W innych branżach grudzień jest typowym miesiącem na odpoczynek, bo po prostu nic się nie dzieje. Na przykład w branży szkoleniowej pod koniec roku panuje rozluźnienie, co powoduje przestój.
W marce pierwszego rodzaju styczeń może się okazać słabszym miesiącem, gdyż wszyscy już wykupili to, co mieli wykupić. Wtedy zauważalny jest spokój, co może przedsiębiorców niepokoić. W branży szkoleniowej wręcz przeciwnie, styczeń staje się miesiącem intensywnej aktywności. Wtedy wszyscy mają postanowienia noworoczne, nowe cele, nową motywację do działania i ulepszania. Rzeczywiście wtedy wszelkiego rodzaju szkolenia i kursy zyskują dużą popularność.
Ustalenie sezonowości w twojej branży i niszy pomoże ci dostosować swój rytm pracy i odpoczynku. Nie ma potrzeby załamywania się, gdy sprzedaż jest w danym miesiącu słaba, zwłaszcza jeżeli przed chwilą była genialna. Sezonowość jest naturalną częścią działalności, a każdy okres – czy to intensywnej sprzedaży, czy odpoczynku po niej, czy fazy rozwoju – ma swoje miejsce i znaczenie. Odpowiednie dostosowanie się do tych faz pomoże ci lepiej zrozumieć rytm swojej działalności.
Zacznijmy od fazy intensywnej sprzedaży, która zazwyczaj przypada na okresy, gdy twoi odbiorcy szczególnie potrzebują tego, co oferujesz. Na przykład jeśli tworzysz produkty idealne na prezenty, jak wspomniano wcześniej, okres przed świętami będzie złotym momentem, kiedy wszystko sprzedaje się wręcz samo. Reklamy w tym okresie działają znacznie skuteczniej. Jeśli tworzysz kursy, zwłaszcza te o charakterze hobbystycznym, początek roku, kiedy opada świąteczna gorączka, może być doskonałym okresem. Ludzie mają wreszcie trochę czasu na zajęcie się sobą, swoimi pasjami i odpoczynkiem po świętach.
Jeśli na przykład oferujesz masaże, zapewne zauważysz większe zainteresowanie w okresie, gdy robi się brzydko i ludzie potrzebują poprawić sobie humor. W przypadku usług fitness zacznie się ono w sezonie noworocznym, związanym z postanowieniami noworocznymi, albo w okresie tuż przed wakacjami, kiedy ludzie zdają sobie sprawę, że trzeba popracować nad swoją kondycją.
Jeśli działasz w swojej branży od pewnego czasu, możesz zauważyć, że pewne okresy występują cyklicznie. Podpatrz statystyki, obserwuj, jak sprzedaż rozwijała się w danym miesiącu, i zaznacz szczególnie udane okresy. Możesz wyciągnąć wnioski z tych statystyk. Warto zwrócić uwagę, że istnieją pewne trendy. Moje pierwsze kursy hobbystyczne po całkiem dobrym lutym, marcu i nieco słabszym kwietniu zanotowały spadek w maju, czerwcu i lipcu. Po rozmowach z klientami okazało się, że to miesiące, kiedy ludzie wychodzą więcej z domu i nie spędzają wiele czasu w internecie. Muszą załatwiać sprawy, chcą korzystać z wakacji czy majówki, co ogranicza siedzenie w domu i uczestnictwo w kursach online.
Wyciągnęłam z tego wniosek na przyszłość, że jeżeli mam jakiekolwiek świetne produkty, o których wiem, że są chwytliwe i spodobają się odbiorcom, to najlepszym czasem na ich premierę jest początek roku. Jeśli coś wymyślę na maj, może się sprzedać, ale sprzedaż ta będzie już znacznie niższa. Gdy znajdujesz się w fazie intensywnej sprzedaży, która się świetnie kręci, i nie wiesz, w co włożyć ręce, to nie jest to czas na myślenie o tym, co dalej, o rozwoju, o kursach. Zapewne trudno wtedy myśleć o czymkolwiek innym niż praca. Faza intensywnej sprzedaży to moment, by docenić to, co się osiągnęło, być z siebie dumnym, że fajnie się kręci, i jednocześnie mieć w głowie, że to może nie trwać wiecznie, a nasz sukces to nasza zasługa. Warto cieszyć się, że to się dzieje i że możemy w ten sposób działać.
Kiedy ta intensywna sprzedaż się kończy, warto zaplanować sobie odpoczynek, świadomie wejść w fazę relaksu i wyciszenia po intensywnej sprzedaży. Część osób zapomina, że taka faza w ogóle może istnieć, i od razu rusza z nowym projektem. Być może zbyt mocno biorą sobie do serca, że teraz dużo się sprzedało, ale za chwilę, jeśli nie będą działać intensywnie, może być krucho.
Niektórzy myślą, że jeśli teraz nie będą działać intensywnie, to marka będzie niewystarczająco widoczna, co może zaszkodzić w przyszłości. Jednak duża część wyników sprzedaży nie jest uwarunkowana tym, co my zrobimy, ale faktyczną fazą roku, sezonem. Dlatego warto sobie zrobić przerwę, podziękować sobie za ciężką pracę, pomyśleć o tym, że poszło fajnie, rzeczywiście udało się dać z siebie wszystko. W idealnej sytuacji pojechałoby się na wakacje, na tydzień lub dwa pełnego relaksu, aby się głowa całkowicie wywietrzyła i można było zastanowić się, co dalej.
To też ważna rada dla rodziców, zwłaszcza mam zajmujących się małymi, często chorującymi dziećmi. Warto pamiętać o odpoczynku – również wtedy, gdy sprawy się wreszcie ustabilizują, kiedy dzieci wrócą do szkoły lub placówki. Zazwyczaj wtedy jesteś bardziej zmęczony/zmęczona niż po kilku tygodniach intensywnej pracy. Warto zaplanować pierwszy dzień pełnego powrotu do pracy na spokojnie. Pozwoli to stopniowo wrócić do normalnego rytmu i jednocześnie dać sobie chwilę na oddech.
I tutaj takie pytanie do ciebie: w jaki sposób lubisz odpoczywać? Co byś zrobiła/zrobił, gdyby ktoś podarował ci jeden dzień wolny od zmartwień lub nawet tydzień wolny od zmartwień? Co byś w tym czasie robiła/robił – tak specjalnie dla siebie? Pytam, ponieważ odpowiedź może cię zaskoczyć. Co więcej, bardzo wiele osób, które znam, nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie. Nawet kiedy głęboko się zastanowią, nie wiedzą, co takiego mogłyby dla siebie zrobić – po prostu dla przyjemności, dla odpoczynku. To jest taka lampeczka, żeby się nad tym zastanowić, jeżeli dla ciebie odpowiedź jest trudna.
W tej fazie prawdziwego relaksu, prawdziwego odpoczynku warto również pomyśleć o tym, czym dla ciebie są social media. Bo są tutaj dwa podejścia. Jedni nigdy się z nich nie wyłączają, nawet jak jedzą na wakacjach, cały czas postują, pokazują, co robią, co się dzieje. Drudzy jednak utożsamiają social media z pracą. Więc jeżeli będą kontynuować wstawianie na Stories czy postowanie, to nigdy się tak naprawdę na 100% nie wyłączą.
Ja osobiście należę do tego drugiego typu. Jeżeli jadę na wakacje, jeżeli mam wyczesać głowę ze wszystkich myśli, to również wyłączam social media. Osobiście uważam, że świat się nie zawali, jeżeli przez tydzień czy nawet dwa nie będziesz niczego publikować. Nie wierzę, że ludzie o tobie nagle zapomną, zwłaszcza jeżeli na co dzień wykonujesz dobrą robotę.
I wreszcie trzecia faza, która też czasami nigdy nie następuje – w gonitwie, zabieganiu i w życiu od sprzedaży do sprzedaży – mianowicie faza rozwoju. Jeżeli już uda ci się odpocząć, a nie nastał jeszcze okres intensywnej sprzedaży, czas pomyśleć o czymś więcej – o tym, czy idziesz w dobrym kierunku.
Większość z nas ma jakieś przemyślenia na temat przyszłości. Mniej więcej wiemy, jak firma, marka mogłaby wyglądać, co osiągać, jakie są jej cele, a także jak nasze życie mogłoby lepiej wyglądać. Może w tym tak zwanym lepszym życiu na przykład miałoby się większy dom czy jeździłoby się częściej na wakacje, pracowałoby się mniej godzin każdego dnia. Założę się, że i ty masz takie podświadome pragnienia.
Gdyby to mogło zależeć od takiej prostej decyzji, to też na pewno byś chciał/chciała mieć większy dom albo więcej czasu dla siebie. Często są to realne rzeczy do zrobienia. Na przykład ktoś podświadomie czuje, że chciałby zwiększyć sprzedaż, czyli mieć po prostu więcej zamówień. Ktoś chciałby wydać e-book, stworzyć kurs, tak żeby nie trzeba było wszystkiego robić własnymi rękami. Może założyć stronę internetową, ruszyć z newsletterem, mieć własną bazę kontaktów niezależną od social mediów.
Może napisać książkę, dokształcić się w jakimś temacie, postawić sobie konkretne cele, czy nawet po prostu usiąść i się nad tym wszystkim zastanowić – co właściwie mogłoby być tą rzeczą, która popchnie mój biznes, moją markę o jeden krok do przodu. I na takie rzeczy jest właśnie czas w fazie rozwoju. Jeżeli czujesz, że ta intensywna sprzedaż obecnie się nie dokonuje, jeżeli udało ci się też porządnie odpocząć, jeżeli do tej pory było dużo stresu w twoim życiu, to myślę, że to jest właśnie najlepszy moment do tego, żeby przysiąść i się zastanowić, co dalej. Owszem, do tego też potrzeba iskry motywacji, żeby wyjść ze strefy komfortu. Trzeba mieć wolną głowę do tego. Najlepiej żeby nie była ona zapełniona codziennymi stresami.
I kiedy masz przestrzeń na zmiany, warto w takim okresie zacząć od mapy ciepła w twoim kalendarzu. Na czym polega taka mapa ciepła? Zastanów się, kiedy są dla ciebie okresy gorące. Zaznacz je w kalendarzu i zadaj sobie kolejne pytanie: kiedy i w jaki sposób po tych gorących okresach sobie odpocznę? Wreszcie kiedy już masz te dwie rzeczy za sobą, zastanów się, kiedy postawisz na swój rozwój. Wyznacz takie miesiące, które będą na to najbardziej odpowiednie. Wiem, że większość osób bardzo dobrze sobie z takimi rzeczami radzi na początku roku. Jest coś takiego pięknie stereotypowego w tym nowym początku, w tym, że można zamknąć jakiś rozdział i zacząć zupełnie nowy. Skorzystaj z tej magii, a naprawdę możesz zobaczyć, że to może zdziałać cuda.
Czas podsumowań, czas porównań, czas podliczeń. Jednocześnie czas na marzenia, czas na motywację, czas na nowe cele. Warto więc w takim okresie, na przykład na początku roku, przeznaczyć sobie dzień, może dwa dni, może cały tydzień, by usiąść i się porządnie zastanowić, co chcesz osiągnąć, jakie są twoje cele. A może zrobimy to razem? Jeżeli masz na to ochotę, zapraszam cię serdecznie do 15-minutowej rozmowy na temat Twoich planów. Zapiszesz się na nią tutaj: https://drogitworcy.pl/#rozmowa.
Działamy – razem? 😊